środa, 27 lutego 2019

3. WIERSZE EWY KWAŚNIEWICZ





EWA KWAŚNIEWICZ

Wiersze o tańcu

Taniec

Ręka śliska się
Po gładkiej tafli skóry
Łukiem otacza piersi
Piruetem okrąża pępek
Tanecznym muśnięciem
Przesuwa się wzdłuż pleców
Jak zwiewna tancerka
Ledwie mnie dotykając
Zamienia lód moich oczu
W ciepły błękit wiosny

Tango

Dzisiaj tańczyłam
Z wszystkimi moimi tancerzami
Z mężem
Z którym idę przez życie
Z pochmurnym mężczyzną
Któremu oddawałam się w tańcu
Z jasnowłosym chłopcem
Tańczącym walca jak Fred Astaire
Z tym który moją miłość odesłał do domu
Z nimi wszystkimi
Tańczyłam tango
Siedząc samotnie przy stoliku

Jive

Wsuwając baletki na stopy
Odmłodniałam,
unoszę się w nich .
Muzyka niesie
obejmuje w posiadanie
Partner gubi rytm nie czuję
tego.
Czuję dotykam i słyszę muzykę.
Tańczę z nią sama,
tylko z baletkami

Wiersz tańczący

Nie jestem Broniewskim
Nie piszę wierszy
żołnierskim krokiem.
One tańczą walca
we mgle w Sosnówce.
Unoszą się lekko nad Śnieżką.
Zbiegają z niej w rytm
Jive.
Przytulają się do mnie
w tangu.
I śmieją się tańcząc
szaloną polkę z górskim
potokiem.


O wiośnie
Fiołki

Klęczę w zachwycie
wśród fioletowej przestrzeni.
Z zieloności liści drobne łebki
lgną do moich rąk.
Stąpam ostrożnie.
W kwietniowych słońcu
są najpiękniejsze.
Nie mogę się oprzeć
I skazując je na śmierć
zrywam cały pęk
pachnącego fioletu

Kolory

Żółć gwiazdeczek mleczy
Biel kwitnącej tawuły
Zieloność dywanu trawy
Morze rzepaków w złocie
Różowe gałęzie jabłoni
A to wszystko przykryte
Błękitem nieba z chmurami


Czekanie na wiosnę

Miasto obsypane jest
złotymi gwiazdeczkami
krokusów
Na trawnikach bok nich
Białe i lilowe łebki współbraci
Forsycje pęcznieją żółcią
Wiatr czesze sploty wierzb
Pyszniących się listeczkami
Jeszcze mocno wieje i śnieży
Leją deszcze
Na pochmurnym niebie
Widać klucze dzikich gęsi
Wiosna czeka za progiem
Marzec 2008

Dary maja

Hojnie obdarza nas maj
Rozwinął czeremchowe bukiety
Owinął je zapachem
Dodał pyszny bez
Tawułami obsypał
Parki, ogrody i skwery
W lesie rozwinął dywany konwalii
A urodą kwitnących jabłoni
Oszołomił
Głogom polecił konkurować
Bielą i czerwienią
A to wszystko przykrył
Namiotem nieba
Maj 2008


Wiersz przekorny

Nareszcie przyszła wiosna
Noszę o niej wiersz
O uśmiechniętych bratkach
Tulipanach w trawie
Żonkilowych słoneczkach
O tańcu wiatru
W wierzbowych gałęziach
Ptakach śpiewających
W szale miłosnym
I o słońcu patrzącym z góry
Na tą radość
Ale jak o tym pisać
To takie banalne

Deszcz

Zza okna dobiega szum deszczu
Leżę i w głowie
Układam ten wiersz
Widzę nagie gałęzie
Drzew
Deszcz przyniósł zapach
Wiosny
Otworzyła już swoje drzwi
Wypuściła posłańców
Krokusy
Podnoszą łebki do
Nieba
Ptaki śpiewają
Czekam na maj
III 2911


Portret wiosny

Sfotografowałam wiosnę
Chmury na niebie
Pszczołę w kwiecie jabłoni
Trzmiela zanurzonego w kaczeńcu
Młode trawy na łące
Kaskady wierzbowych gałęzi
Brzozy w nowych sukienkach
Piękne głowy tulipanów
Przydrożne rowy obsypane mleczami
Bociany na gnieździe
Zrobiłam mnóstwo zdjęć
Ale wszystkie to tylko kopia

Odwiedziny

Odwiedziła mnie wiosna
Usadowiła się w wazonie
jak w wygodnym fotelu
Rozpostarła listki
spojrzała pączkiem
Wygodnie splotła gałązki
Z troską spytała
o bratki na balkonie
Nie chciała pić kawy
A soku z brzozy
Nie miałam
Poszła sobie
Może wróci
IV 2012                                                    EWA KWAŚNIEWICZ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz