EWA KWAŚNIEWICZ
Wiersze o tańcu
Taniec
Ręka
śliska się
Po
gładkiej tafli skóry
Łukiem
otacza piersi
Piruetem
okrąża pępek
Tanecznym
muśnięciem
Przesuwa
się wzdłuż pleców
Jak
zwiewna tancerka
Ledwie
mnie dotykając
Zamienia
lód moich oczu
W
ciepły błękit wiosny
Tango
Dzisiaj
tańczyłam
Z
wszystkimi moimi tancerzami
Z
mężem
Z
którym idę przez życie
Z
pochmurnym mężczyzną
Któremu
oddawałam się w tańcu
Z
jasnowłosym chłopcem
Tańczącym
walca jak Fred Astaire
Z
tym który moją miłość odesłał do domu
Z
nimi wszystkimi
Tańczyłam
tango
Siedząc
samotnie przy stoliku
Jive
Wsuwając
baletki na stopy
Odmłodniałam,
unoszę
się w nich .
Muzyka
niesie
obejmuje
w posiadanie
Partner
gubi rytm nie czuję
tego.
Czuję
dotykam i słyszę muzykę.
Tańczę
z nią sama,
tylko
z baletkami
Wiersz
tańczący
Nie
jestem Broniewskim
Nie
piszę wierszy
żołnierskim
krokiem.
One
tańczą walca
we
mgle w Sosnówce.
Unoszą
się lekko nad Śnieżką.
Zbiegają
z niej w rytm
Jive.
Przytulają
się do mnie
w
tangu.
I
śmieją się tańcząc
szaloną
polkę z górskim
potokiem.
O
wiośnie
Fiołki
Klęczę
w zachwycie
wśród
fioletowej przestrzeni.
Z
zieloności liści drobne łebki
lgną
do moich rąk.
Stąpam
ostrożnie.
W
kwietniowych słońcu
są
najpiękniejsze.
Nie
mogę się oprzeć
I
skazując je na śmierć
zrywam
cały pęk
pachnącego
fioletu
Kolory
Żółć
gwiazdeczek mleczy
Biel
kwitnącej tawuły
Zieloność
dywanu trawy
Morze
rzepaków w złocie
Różowe
gałęzie jabłoni
A
to wszystko przykryte
Błękitem
nieba z chmurami
Czekanie
na wiosnę
Miasto
obsypane jest
złotymi
gwiazdeczkami
krokusów
Na
trawnikach bok nich
Białe
i lilowe łebki współbraci
Forsycje
pęcznieją żółcią
Wiatr
czesze sploty wierzb
Pyszniących
się listeczkami
Jeszcze
mocno wieje i śnieży
Leją
deszcze
Na
pochmurnym niebie
Widać
klucze dzikich gęsi
Wiosna
czeka za progiem
Marzec
2008
Dary
maja
Hojnie
obdarza nas maj
Rozwinął
czeremchowe bukiety
Owinął
je zapachem
Dodał
pyszny bez
Tawułami
obsypał
Parki,
ogrody i skwery
W
lesie rozwinął dywany konwalii
A
urodą kwitnących jabłoni
Oszołomił
Głogom
polecił konkurować
Bielą
i czerwienią
A
to wszystko przykrył
Namiotem
nieba
Maj
2008
Wiersz
przekorny
Nareszcie
przyszła wiosna
Noszę
o niej wiersz
O
uśmiechniętych bratkach
Tulipanach
w trawie
Żonkilowych
słoneczkach
O
tańcu wiatru
W
wierzbowych gałęziach
Ptakach
śpiewających
W
szale miłosnym
I
o słońcu patrzącym z góry
Na
tą radość
Ale
jak o tym pisać
To
takie banalne
Deszcz
Zza
okna dobiega szum deszczu
Leżę
i w głowie
Układam
ten wiersz
Widzę
nagie gałęzie
Drzew
Deszcz
przyniósł zapach
Wiosny
Otworzyła
już swoje drzwi
Wypuściła
posłańców
Krokusy
Podnoszą
łebki do
Nieba
Ptaki
śpiewają
Czekam
na maj
III
2911
Portret
wiosny
Sfotografowałam
wiosnę
Chmury
na niebie
Pszczołę
w kwiecie jabłoni
Trzmiela
zanurzonego w kaczeńcu
Młode
trawy na łące
Kaskady
wierzbowych gałęzi
Brzozy
w nowych sukienkach
Piękne
głowy tulipanów
Przydrożne
rowy obsypane mleczami
Bociany
na gnieździe
Zrobiłam
mnóstwo zdjęć
Ale
wszystkie to tylko kopia
Odwiedziny
Odwiedziła
mnie wiosna
Usadowiła
się w wazonie
jak
w wygodnym fotelu
Rozpostarła
listki
spojrzała
pączkiem
Wygodnie
splotła gałązki
Z
troską spytała
o
bratki na balkonie
Nie
chciała pić kawy
A
soku z brzozy
Nie
miałam
Poszła
sobie
Może
wróci
IV
2012 EWA KWAŚNIEWICZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz