łza
Pana Boga
może
mnie nie ma
Bogu
się przyśniłam
co
będzie jak się obudzi
spojrzy
w bok
dookoła
nie
ma mnie
Boże
cóż
ten sen znaczy
po
śnie zostanie słona kropelka
z
Bożego oka
ale
ta kropelka
myśli
i czuje po swojemu
Panie
Boże
nie
wycieraj jej chusteczką
niech
spływa jak najdłużej
w
niej
moje
t
r w a n i e
poeta
na
skraju świata siadł poeta
nad
wieczną pustką zwiesił nogi
chciałby
dociekać tajemnicy
więc
słowa zbiera
chwyta
dźwięki
chciałby
podpatrzeć Boga Stwórcę
bo
przecież stwarza nieudolnie
świat
swoich marzeń
ludzkiej
biedy
swojego
gniewu na nieznane
w
imieniu ludzi głos zabiera
bo
takie prawo mu nadano
nazwie
co
nazwy nie posiada
wybrzmi
co
głosu nie wydaje
wie
więcej niźli mędrcy Pańscy
szlaki
stopami nie przetarte
przeciera
słowem skrzydlatym
osąd
poezji
wszystkie
wiersze pisane
od
początku świata
spotkają
się w dniu sądu
w
dolinie Jozafata
i
będą rozliczane
ze
słów rzucanych daremnie
z
pychy i zadufania
i
z zapatrzenia w siebie
Archanioł
je ustawi
po
lewej stronie tronu
a
Sędzia Najwyższy zapyta
czy
były potrzebne i komu
po
prawicy staną
w
zgrzebne sukienki ubrane
w
wianku z stokrotek na głowie
z
potrzeby serca pisane
w
zadumie nad cudem świata
nad
losem ludzkim schylone
Archanioł
milcząc w zadumie
nie
wie jak je ocenić
jaki
im los przeznaczyć
które
wyróżnić w tłumie
nie
całkiem przekonany
którym
z nich przyznać rację
które
przekreślić na wieczność
(bo
sam też wiersze pisze)
i
tylko Bóg się uśmiechnie
nad
tym osądem poezji
On jeden to zrozumie
wiersze się rodzą przeróżne
a każdy pisze jak umie
On jeden to zrozumie
wiersze się rodzą przeróżne
a każdy pisze jak umie
Na
ustawienie pomnika Norwida przed biblioteką w Zielonej Górze
posągi
zeszły z cokołów
i
na ławeczkach przysiadły
może
stąd bliżej do ludzi
do
życia co toczy się wartko
akant
nie zdobi już kolumn
i
rośnie sobie na między
a
na ramionach pomników
wróble,
gołębie i dzieci
kot
się ociera o stopy
siedzącego
Norwida
Tuwim
znamię zasłania
które
szpeciło mu twarz
Grass
w Gdańsku okiem zmęczonym
szuka
swych śladów na piasku
w
którym wydeptał ścieżki
swoich
dziecięcych wędrówek
minął
czas dumnych pomników
ci
z ławeczek nam bliżsi
bo
łatwiej nasz ludzki los dzielą
z
nami się cieszą i smucą
bycie
był
sobie raz....
a
czy można być komuś?
być
kimś
być
czymś
być
bez kogoś
to
też jest zaprogramowane
choć
boli
był
sobie-jak w baśni
„byt
określa świadomość”!
„chytrze
bydlą z pany kmiecie
wiele
się w ich sercu plecie”
bydło-bo
daje pożywienie-byt
być
jakimś
jakim?
„byt
określa świadomość”
a
jakaż ona będzie na końcu bytu?
gdzie
jesteś
szukałam
Cię Panie
w
dziwnych sprawach świata
szukałam
od dziecka stawiając pytania
w
obłokach na niebie i malinach w lesie
w
cierpieniu człowieka i bólu zwierzęcia
w
tęsknocie za słońcem kiedy zima długa
i
w nadziei pąków, które kryją kwiaty
w
miłości mężczyzny
w
ufnych oczach dziecka
kryło
się pytanie w krętych tropach lisa
o
Twoją obecność, której często nie ma
tak
przynajmniej czuje bardzo smutny człowiek
czy
nawet w pogardzie mam Cię szukać Panie?
I
tylko w głupocie nigdy Cię nie było
wadzę
się z Tobą Panie
Boże,
który stworzyłeś Sokratesa i Herberta
Szekspirowi
podarowałeś rozdarcie.
Czy
naprawdę wolisz ubogich duchem?
Czy
nie wzrusza Cię Tomasz, który musi dotknąć, by uwierzyć?
Jakub
walczył z aniołem, choć był Twym wybrańcem
i
liczni wielcy wadzili się z Tobą.
Dałeś
nam rozum i wolę - byśmy z nich korzystali.
Dałeś
nam słowa Panie - jak klocki do zabawy,
jak
cegły do budowy i kamienie do procy,
więc
nie mieścimy się w ramkach zwyczajnej katechezy.
de
profundis (z
głębin, z otchłani)
stworzyłeś
nas Panie małych
na
miarę mysią, nie Twoją
tak
trudno wzrosnąć w marmur
z
pokorą brać swoje krzyże
wciąż
podnosimy głowy
gdy
nas nadepnie niedola
tak
trudno zaprzeć się siebie
wciąż
to człowiecze jest dumne
nie
chce się upokorzyć
i
de profundis wciąż krzyczy:
non
serviam, Domine (nie będę
służył)
non
serviam!
kiedy
nas będziesz rozliczał
za
nasz byt poplątany
weź
pod uwagę,
że
nie jesteśmy jednacy
i
możliwości jest tyle,
ilu
ludzi na świecie
nie
ma jednej miary
Ty
o tym wiesz najlepiej
nie
na matrycy nas tworzysz
jak
czcionki Gutenberga
masz
przecież zmysł humoru
i
miłosierdzie bez granic
więc
się uśmiechnij nad nami
i
nie gardź tym
co
stworzyłeś
przyjaźń?
przyjaźń
nie jedno ma imię
najpierw
łopatką w piachu, byle razem
pierwsze
olśnienia, zdziwienia - byle dzielić
pierwsza
miłość zwierzona i zawierzona nocą
przyjaźń
z matką, dzieckiem, ukochanym mężczyzną
przyjaźń
ze światem - choć trudny
z
Bogiem – czy to możliwe?
Przyjaźń
starości
ostatniego
bólu
zrozumienia
Świat
beze mnie
Beze
mnie świat się będzie kręcił
Gdy
czasu trochę minie
Beze
mnie zakwitną kasztany
Ktoś
się poskarży na życie
Wierszami
które napisze
Ktoś
miłość swą wyzna - beze mnie
Mecz
rozegrają następni
Ktoś
komuś nie wybaczy
Bluźnie
nienawiść – beze mnie
I
nowa wybrzmi muzyka
Słowa
zmienią znaczenie
Nowe
urodzą się dzieci
I
psy i koty i ptaki
Wojny
zapłoną w okopach
A
człowiek pokocha człowieka
Świat
będzie inny, młody
I
nikt nie pomyśli, że byłam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz