LIDIA ENGEL
Kolejność
Był
czas zasiewów
był
czas wzrastania
był
czas żniw
opustoszały
pola
plony
całego życia
powiązane
w snopki
ułożone
w stogi
czekają na przewoźnika
**
Oswajanie
Nie
będę na nią czekała
zza
drzwi zamkniętych
wyjdę
naprzeciw
wbrew
białym tabletkom
bólowi
chylącemu ciało ku ziemi
otwieram
drzwi na oścież
uzbrojona
w wiarę nadzieję i miłość
wkraczam
na ścieżki nie poznane
**
Reinkarnacja
z
prochu powstałeś i w proch się obrócisz
Uwięzione
w posrebrzanej klatce
rozsypują
się radości smutki
uniesienia
i upadki
zachwyty
i trwogi
sypie
się wypalone życie
poprzez
popioły czasu
patrzę
poza śmierć
może
gdzieś kiedyś
z
prochu powstanie inne życie
opuści
srebrną klatkę
i
pójdzie w świat
nową
drogą przeznaczenia
**
Obawiam
się…
Po
bluzeczce małej dziewczynki z Aleppo
spływa
gorzka łza, znacząc na bieli
krwawy
znak zapytania
dlaczego?
Ruiny
gruzów kłują niebo,
pod
gorącym słońcem rozpadają się
cegła
po cegle,
zamiera
wyludnione miasto.
Mali
ludzie
podobno
stworzeni na podobieństwo,
mściwi,
obłudni, żądni władzy
nie
tylko tam,
niszczą
co piękne, dobre,
niszczą
życie
Za
cenę panowania nad światem, nad umysłami
unicestwiają
.
**
Gdzie
są
Gdzie
jesteście
rozsłonecznione
dni
rozśpiewane
lasy
rozzielenione
ogrody
złociście
rozgrzany
piasek
plaż
dokąd
odeszliście
milczą
opadłe liście smutnych drzew
pochylona
jesiennym wiatrem tęsknota
oddala
się
**
Pożegnania
Żegnajcie
góry moje
owiane
wiatrem pamięci
kaskady
potoków
szczyty
błękit kłujące
trawy
połonin w pokłonie
rozdzwonione
hale
żegnajcie
morza
liżące
stopy mokrym chłodem
niosące
na falach ku bezkresowi
teraźniejszość
żegnajcie
lasy
przytulane
do serca
zielenią
listowia
zapachem
igliwia
śpiewami
ptaków
miękkością
mchów
żegnajcie
ogrody
malowane
kwietnymi
rabatami
rozkwitaniem
pąków
żalem
ogarniam
kruchość
czasu
wszystkie
niespotkania
niedotknięcia
niepoznania
niespełnienia
**
Tkanina
Tyle
spraw dokonało się
tyle
zaczętych czeka
pęcznieje
czas
utkany
z marzeń pragnień
niedosiężnych
szczytów
nieosiągalnych
celów
szczelnie
zamknięty pęka w szwach
zszywane
nicią pajęczą pęknięcia
rozsypują
minuty godziny dni miesiące lata
zebrane
zawisną utkaną tęczą barw
na
ścianach oczekiwania
**
**
Wiosenny
poranek
Mój
miły
senne
unieś powieki
z
dalekiej snu krainy wróć
spójrz
już
słońce promieniem rozświetla szyby okien
cienie
liści z drzew wysokich
plamami
wesoło igrają na ścianie
a
wiatr
z
woalem firanki
tańczy
walca na trzy pas
podaj
mi rękę
pójdziemy
łąkami otuleni ranną mgłą
zasłuchani
w śpiew kosa
czujesz
krople na rzęsach?
to
rosa tak pięknie lśni w słońca promieniach
nie
zmieniaj rytmu serc naszych
zajdziemy
w cieniste lasy
pod
zieleni baldachimem
przytuleni
ramionami
zapomnimy
chwile złe
uśmiechami
obdarzymy wiosny czas
kwietne
łąki w mgieł oparach
ranną
rosę świergot ptaków
miłość
w nas
**
Pierwiosnki dla mamy
Pamięcią
wciąż powracam w me dziecinne strony,
marzeniami
wędruję po kwiecistych łąkach,
rankiem,
lekko jak motyl pośród kwiatów stąpam
i
twarz zanurzam w żółtych kwiateczków korony.
W
zakolach bystrej rzeki, na ciepłych płyciznach,
całe
naręcza pierwiosnków rozrzuciła wiosna.
Ich
woń gorzkawa, urok, i barwa radosna,
zieleń
łąk, wody błękit – to moja ojczyzna
Był
biały dom nad Bugiem, a w nim ukochana,
serce
miłości pełne, najlepsza mateńka,
dla
niej kwiatki zrywałam od wczesnego rana.
Powracam
po latach, gdzie mogiła maleńka,
a
w niej moja złocista, piaskiem przysypana.
I
smutnieją pierwiosnki w mych dorosłych rękach.
**
Dzień
Kobiet
Kochany
wieszczu Adamie
ja
tutaj zakładam veto
nie
jestem żaden puch marny
z
krwi i kości jestem kobietą
spójrz
na siedzące tu panie
piękne
zadbane i świeże
więc
skądże to porównanie
z
pierzem
anieli
nam nie zazdroszczą
skrzydeł
nie mamy – na razie
a
jeśli któraś posiada
to
raczej skrzydła pegazie
złoto-
owszem, lubimy
i
nie jest to żadna herezja
że
złotem dla nas są słowa
i
proza i poezja
kobiety
ci oświadczają
puch
– to nie nasza natura
a
ponad puch przedkładamy
dobre i mądre pióra.
**
Figlarz
maj
Cudownie
umaił się maj na zielono
Tam
kwietny dywan rozścielił pod stopami
Rosą
deszczu sypnął, łąki skropił łzami
Tu
promień słońca rozświetlił nad głową
Wybłękicił
szare lusterko jeziora
Aby
móc zalotnie przeglądać się w fali
Skwery
i ogrody wyfiolecił bzami
Zielonością
liści drzewa obdarowal
Naszą
ziemię okrył nadziei welonem
Kwitnieniem
jabłoni, zbożem wykłoszonym
Na
sznureczku tęczy rozwiesił kolory
Księżycowym
blaskiem wysrebrzył wieczory
Zamącił
młodym w umysłach i sercach
Zawirował,
rozkochał i uciekł…
Do czerwca !
**
Majowe
kwiaty
Zielona
Góra pachnie bzem
jest
kolorowo i kwieciście
rozkwitły
skwery i ogrody
wzrok
wabią fioletowe kiście
zadomowiły
się na dobre
zostaną
z nami tu na dłużej
kochamy
ich zapach i barwy
dobrze
bzom
w Zielonej Górze
**
Jaskółka
Jestem
ptakiem
kocham
wolność i przestrzeń
znakiem
czarnej błyskawicy
kreślę
błękit
kocham
człowieka
nie
zawsze z wzajemnością
z
ufnością
wznoszę
swój dom obok
rok
rocznie żegnam człowieka
jeśli
czeka z tęsknotą
z
dalekich dróg powrotów
w darze przyniosę
wiosnę.
**
Gniazdo
Na
deszczowych szybach
rozmazał
się czas
za
oknem bocianie gniazdo
straszy
pustką
spływa
kroplami smutku
tęsknoty
a
„gniazdownicy” daleko.
Szybujcie
raźniej
podniebnymi
szlakami powrotów
omijajcie
rafy niebezpieczeństw,
radość
i wiosnę skrzydłami nieście
czekamy!
**
Feniks
Marzenia realne, nierealne
płoną
na stosie złudzeń
bezpowrotność
nie odbiera nadziei
wychodzę
na spotkanie
chwil
niespodziewanych, a cudownych
wydarzeń
nieoczekiwanych, a miłych
przyjaciół
dotąd nieznanych, a wspaniałych
z
wypalonych popiołów
niczym
Feniks
wyrasta
apetyt na życie.
dziś
usłyszałam skowronka
dźwięczał
radością doczekania kolejnej wiosny
**
Oksymoron życia
Noce
spokojne snem
noce
bezsenne
dnie
pełne radości
dnie
smutne
słowa
kojące i łagodne
Słowa
raniące i okrutne
czas
przepełniony nadzieją
i
czarny czas zwątpienia
raz
dni umykają zbyt szybko
i
stagnacja gdy nic się nie zmienia
życie
sprzeczności przeplata
są
w nim blaski i cienie
a
śmierć
to
blasku utrata
czy
z cienia wybawienie?
**
Fale
życia
Z
wysokości wydm spoglądam
na
falujące morze
leniwie
fala za falą dąży
na
lekkiej bryzie spoczywa czas miniony
czas
lata i wiosny
na
słońcem wysrebrzonej
igrają
chwile radosne
tamta
mroczna otchłanią
niesie
ból i dawne lęki
następna
unosi troski i życiowe rozterki
fala
grzywiasta burzliwe lata spienia
na
najdalszej zza horyzontu płyną marzenia
wszystkie
ku brzegowi dążą
czy
wszystkie dopłyną
i
kiedy to się stanie
odwieczna
tajemnica
bez
odpowiedzi pytanie
LIDIA ENGEL